5 marca 2018

Książkowe zdobycze z lutego


Hej, hej! ❤

Podobno zakupoholizm to choroba charakteryzująca się zdecydowanie zbyt częstymi zakupami i radością po dokonaniu zakupu. Chyba na nią cierpię, ale tylko jeśli chodzi o książki. Sklepy z ubraniami lub kosmetykami? Dziękuję, ale postoję. Księgarnia, ewentualnie sklep papierniczy? Ja chcę, dajcie mi! Gdzie mam iść?

Luty naprawdę obfitował w książkowe zakupy. Może to dlatego, że w końcu doczekałam się ferii i mogłam wybrać się w podróż do większego miasta i kupić sobie spóźniony prezent bożonarodzeniowy od rodziny? Cokolwiek by to nie było, wróciłam do domu z sześcioma książkami, a przyjaciel miał pięć, które chciałabym koniecznie przeczytać. Do tego mamy listę około pięćdziesięciu fajnych książek, które chcielibyśmy dostać w łapki. Czy to jest normalne?

Tak czy siak, w tym poście chciałabym się pochwalić tymi moimi zdobyczami z ubiegłego miesiąca. Chętnych zapraszam do czytania! ^-^







Zacznijmy może od serii, co do której mam ogromne nadzieje - w końcu kupiłam za jednym zamachem aż dwa pierwsze tomy. Seria Xanth Piersa Anthony'ego zapowiada się świetnie. No bo hej, magia, osobne uniwersum, dużo magii, podróż i jeszcze więcej magii. Lub przynajmniej tak wynika z opisu. Głównym bohaterem ma być Bink, który chyba jest pozbawiony magicznego talentu. I to w świecie, w którym każdy jest magiczny lub ma dar magiczny. Są niby też ci inteligentni, ale podobno sprawa jest skomplikowana, więc... Więc skończmy może na magii i przygodach, a o Zaklęciu dla Cameleon i Źródła Magii wrócimy kiedy indziej? Chociaż, chwila! Powinnam chyba jeszcze wspomnieć jak bardzo podobają mi się okładki. No, to okładki są totalnie cudowne! Nie dość, że śliczne, to jeszcze ten klimat... Ach! (Chyba widać, że jaram się tą serią tak bardzo-bardzo. Xanth musi być świetne!)



To teraz może powiem coś o Ognistym Oczyszczeniu Franceski Haig? W tej książce mamy styczność z Ziemią, na której zawsze rodzą się bliźnięta (mój znak zodiaku xD), niezmiennie od czterystu lat. Ciekawa opcja, nie? A teraz dodajmy do tego fakt, że jedno z nich jest zdrowe i silne, a drugie ma jakiś defekt fizyczny lub psychiczny, czego skutkiem musi być odizolowane od innych. Alfa i Omega. Niezachwiany stan rzeczy od dawna. Ale chwila... Co gdyby tak urodziły się dwie Alfy? Cass i Zach wydają się idealni - czyżby stał się cud i żadne z nich nie było Omegą? Niemożliwe. Wszyscy zdają się czekać na poznanie, które z nich jest które, a do tego czasu oboje nie mogą chodzić do szkoły, spotykać się ze znajomymi. Aż w końcu Cass zostaje zdemaskowana skutkiem czego wyjeżdża do ośrodka dla Omeg. Jak potoczą się losy jej i Zacha? Czy miłość między rodzeństwem przetrwa próbę?
Muszę przyznać, że tą książką również się bardzo jaram. Opis z pewnego powodu kojarzy mi się z filmem do Nie ma to jak statek, który oglądałam już kilka dobrych lat temu. Tak czy siak, książka zapowiada się świetnie i nie mogę się doczekać, aż zacznę ją czytać!


W sieci Gemmy Malley jest niestety kontynuacją Deklaracji, której nawet nie widziałam na oczy i chociaż zwykle staram się czytać po kolei wszystkie tomy, to kuszący opis i ładna okładka zmusiły mnie do kupienia od razu drugiego tomu i zignorowania istnienia pierwszego. Czy to dobry wybór? Nie mam pojęcia.
Opis głosi, że w 2140 roku ludzie przestaną się starzeć. W końcu zostanie odkryta ta woda młodości, która sprawi, że ludzie będą żyć wiecznie. Juhuuu, wszyscy się cieszą z tego powodu, prawda? Dobra, tak się nie da. W tym nowym świecie powstaje ruch oporu zwalczający to wszystko, co dotyczy wiecznego życia. A Peter... Peter zostaje uwikłany w konflikty z rządem i swoją rodziną. Czy wyjdzie obronną ręką? Zostanie lojalny wobec bliskich, cokolwiek ma to znaczyć? Noo, będzie ciekawie, nie ma co.


Kolejną książką jest www.Wzrok pana Roberta J. Sawyera. I pierwszym o czym chciałabym wspomnieć, to coś pozornie nieistotnego, ale... ludzie! Okładka tak bardzo mi się nie podoba! Jakaś babka w dziwnym stroju i wirtualne elementy. Fuj... Dobrze, że chociaż grzbiet jest spoko.
Dobra, nieważne. Skupmy się na fabule, bo to w końcu ona jest najważniejsza. No i tutaj - jeśli dobrze rozumiem z opisu - mamy do czynienia z kilkoma pozornie różnymi wydarzeniami, które tworzą jedną, wspólną całość. Ciekawie, ciekawie. Ale może po kolei, bo się rozpędzam! Caitlin to niewidoma nastolatka, która ma otrzymać implant przywracający jej wzrok. Tylko niespodziewanie dziewczyna zaczyna dostrzegać również wszystko w świecie wirtualnym. Chiny odcinają się od światowego internetu (nic nowego) i zamaskować śmierć kilkunastu tysięcy ludzi. Pewien szympans posługujący się językiem migowym okazuje się artystą, a w Sieci budzi się tajemnicza świadomość dążąca do kontaktu z ludźmi. Co z tego wyniknie? Moim zdaniem kilka interesujących rzeczy.


No i ostatnia książka, która nawiasem mówiąc jest trzecim tomem serii Projekt. Tak samo jak było z W sieci, tak i Projekt Atlantyda Andreasa Wilhelma zmusił mnie do kupna. Trudno, najwyżej sobie zaspoileruję całą serię, jeśli będę chciała ją przeczytać. Bywa i tak.

Projekt Atlantyda ma ładną, dość interesującą okładkę. Natomiast treść... Nie wiem, co działo się w poprzednich tomach, więc powiem jedynie tyle: całkiem możliwe, że Atlantyda istniała i dalej gdzieś jest. A gdzie? Zostawcie to Patrickowi i Peterowi. Znajdą ją, wierzę w nich.


Tak, wymieniłam wszystkie zakupione przeze mnie książki, ale jak już mam się chwalić zdobyczami, to chyba powinnam wspomnieć również o innej zmianie na mojej półce. Złodziej Piorunów zamienił się w Zagubionego Herosa na wskutek wymiany z wspomniany na początku posta przyjacielem. Jako, że nieogar życiowy (czyli ja) rzucił się najpierw na Olimpijskich Herosów i dopiero w połowie pierwszego tomu ogarnął, że wcześniej była inna seria - ta o Percym Jacksonie, to nie mógł odłożyć książki i ma teraz sentyment do drugiej serii, ponieważ to była ta pierwsza z twórczości pana Riordana. Dobrze, że jest taki człowiek, co miał się jak wymienić na pierwsze tomy sentymentalnych serii. Ufff...



- Mało ci książek?
- Książek nigdy nie jest za dużo. Za to pieniędzy na nie jest zwykle za mało.



No i tyle co do pozycji nowych na moim regale. Ile książek do was przybyło w ubiegłym miesiącu? Znacie coś z tych kupionych przeze mnie? Może macie w planach? Dajcie znać w komentarzach!

Ach, i miałam jeszcze zapytać: Co sądzicie o tym poście? Robić takie częściej czy lepiej omijać je szerokim łukiem?

Dobrze, ja już będę zmykać. Ciepełka, wiosny, książek, czasu i chęci na czytanie, ludziki! ❤

Do następnego!
Aisak

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.