13 sierpnia 2017

Najpiękniejsze książki z mojej półki ❤


Co jest takiego niezwykłego w papierowych książkach, czego nie ma w ich elektronicznych odpowiednikach? - zapytał ktoś kiedyś na jednej z grup czytelniczych. Muszę przyznać, że to bardzo ciekawe pytanie. W końcu często jest tak, że sięgamy po coś wcale się nie zastanawiając dlaczego to robimy. Wynika to z najzwyklejszego przyzwyczajenia, czy jednak kryje się za tym coś jeszcze?

Od zawsze jestem zwolenniczką papierowych książek. Z pomocą ekranu czytam jedynie na Bloggerze lub Wattpadzie, ale prawdopodobnie gdybym tylko dostała w łapki papierowe wersje tych wszystkich blogów i opowieści, to właśnie je bym czytała. Nigdy się nie zastanawiałam, skąd wynika moje upodobanie. Po prostu tak było, jest i będzie. Ale tamto pytanie kazało mi się nad tym dokładniej zastanowić.



Po jakimś czasie doszłam do wniosku, że w elektronicznych książkach brakuje mi wielu rzeczy, z którymi właśnie książki mi się bardzo kojarzą. Pierwszą taką rzeczą są na pewno same kartki. Uwielbiam je lekko gładzić, przewracać i po prostu czuć ich fakturę pod palcami. Kolejny jest ten cudowny zapach tuszu i papieru. Dobra, może nie każda książka tak ładnie pachnie, ale jest tyle innych, którymi można się naćpać...

W tym wszystkim najważniejsze są jednak okładki. Ich piękny wygląd, to jak dumnie stoją na półkach ukazując nam równie śliczne grzbiety. Lekko wypukłe, całe płaskie, twarde lub miękkie. Każda okładka ma w sobie coś pięknego, coś szczególnego dla całej książki. Może nie jestem największą okładkową sroką na świecie, ale okładki są dla mnie dość ważne. Po prostu lubię się czasem nimi pozachwycać. To, że często oceniam książki po okładce, przemilczymy?

Bibliotekę w moim mieście czeka niedługo przeprowadzka do innego budynku. Wiąże się to niestety z tym, że od września do końca roku (4 miesiące niczym 4 wieki...) będzie zamknięta. Pocieszające jest to, że został zniesiony limit wypożyczania jedynie pięciu książek. Można - lub trzeba, jak zwał, tak zwał - zaopatrzyć się na te ciężkie czasy, które niedługo nadejdą. Już od jakiegoś czasu korzystam z tej okazji i aktualnie mam około 30 książek. Nie mam pojęcia czy zdążę to wszystko przeczytać, ale proszę, nie rujnujcie mi marzeń. Już dwie takie wredne istotki mi wystarczająco je zrujnowały ;-; (Laura, Wiktoria, strzeżcie się! Zemszczę się jeszcze! xD)

Do tych z biblioteki dodałam swoje własne książki i te pożyczone. Potem zaczęły się wielkie eliminacje na Miss Książek. Kandydatek nawet sporo, więc nic dziwnego, że wybór był trudny. Po jakimś czasie zdołałam jednak wybrać 21 tomiszczy. Jestem z tego powodu bardzo dumna z siebie... no i oczywiście samych książek! W końcu to o nie chodzi.


Moje (lub nie moje) śliczności ❤














A czy wy macie książki, których okładki wam się tak bardzo-bardzo podobają? Jesteście okładkowymi srokami? I - najważniejsze - oceniacie książki po okładce? Możecie coś skrobnąć poniżej spokojnie, nie gryzę - ja drapię. Pozdrawiam cieplutko ^o^
















2 komentarze:

  1. Okładka "Zatrutego ciasteczka" rzeczywiście robi wrażenie!
    Na mojej półeczce najpiękniej prezentują się: "Nieskończoność" Rahlens, "Dym i Lustra" Gaimana i cały cykl "Skrzydeł Laurel".
    Również oceniam książki po okładkach XD Ale właśnie dzięki temu natrafiłam na wiele ciekawych tytułów.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Nieskończoność" jest śliczna <3 Ocenianie w ten sposób książek jest świetnym pomysłem (tak samo jak po tytułach ^^)! W końcu nie da się przeczytać opisy wszystkich książek w księgarni czy bibliotece.
      Również pozdrawiam! :D

      Usuń

Szablon stworzony z przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.